Wiosna, Wielkanoc, Święto wiosny, Strawiński i Niżyński (wiosenne kłębowisko myśli)

[Uwaga przedwstępna: wiem, że Posterous się wkrótce zamyka, robię z tym coś]

Myśli świąteczne miały być elegancką pisanką. Nie wyszło.

Święta to wolne. Jak dobrze być niewierzącą w wierzącym kraju. Jak miło mieć święta, które nadejście wiosny symbolizują.

Wiosenne przesilenie w Kazachstanie

Wiosna już była - Wielkanoc, która w tradycji chrześcijańskiej symbolizuje odrodzenie życia, jest nawiązaniem do starszych rytuałów przejścia, przesilenia - w tym przypadku wiosennego. W części Azji powszechnie obchodzi się je 22 marca jako Nauryz, święto wiosny. 

W Ałmaty tego dnia odbywa się parada. Dzieci i dorosłych przebiera się w stroje uszyte z najtańszych gatunków materiałów, mających udawać zbroje wojowniczych starożytnych Scytów. 

Wszyscy mają przypominać Ałtyn Adama, Złotego Człowieka, symbol niepodległości Kazachstanu.

To święto wiosny, które tam w Kazachstanie przeżyłam, nauczyło mnie szacunku do rytualnego obchodzenia pewnych wydarzeń. Kilka dni po paradzie całe miasto zazieleniło się i przyszła wiosna.

Skandalista Strawiński

Święto wiosny najbardziej lubię jednak w wersji Igora Strawińskiego. Brutalizm, agresja, psychoza słyszalne w tej muzyce są nie tylko skutkiem zastosowanych muzycznych środków i treści baletu. To przede wszystkim efekt długiej zimy. Narastają w każdym z nas, nawet w amatorach śnieżnego szaleństwa, mówiąc językiem komentatorów telewizyjnych, jeśli zima trwa zbyt długo.

Wyimki ze „Święta wiosny” pojawiają się w filmach po dziś dzień, ilekroć trzeba podkreślić mroczną naturę człowieka, sięgając po „muzykę prymitywną i barbarzyńską, muzykę Zulusów”, jak krytycy określili ten utwór (s. 40). 

– pisze autor biografii Strawińskiego, Charles M. Joseph, a później kontynuuje:

Jeśli oceniać rytalny wymiar dzieła, „Święta wiosny” wywołuje dudnienie w piersiach, jest otwarcie prowokacyjne, na każdym poziomie wyzywające i w nie mniejszym stopniu ekshibicjonistyczne niż nagie zdjęcia, które Strawiński zrobił sobie i posłałm przyjaciołom, Maurice'owi Delage i Florentowi Schmittowie, w czasie, gdy pracował nad utworem (s. 123).

W tym wpisie zamierzałam skupić się na świętach, na które wiosnę zaproszono, ale nie przyszła. Tymczasem zapanowało nade mną, nieproszone, Święto wiosny. W głodzie informacyjnym na temat tego baletu znalazłam coś wyjątkowego. Znalazłam projekt Keeping Score

Jak uczyć muzyki?

Z tego, co wyczytać można w zakładce „About”, jest to projekt edukacyjny, w ramach którego powstało dziewięć godzinnych filmów, mających dostarczyć podstawowe informacje o wybranych kompozytorach, przygotowanych przez Michaela Tilsona Thomasa i San Francisco Symphony, czyli orkiestrę symfoniczną z tego miasta. Internetowy projekt jest uzupełnieniem filmów i właśnie o niego mi chodzi. 

Konkretnie zaś chodzi mi o Święto wiosny Strawińskiego, które także znalazło szczegółowe omówienie w tym projekcie.

Z rozdziawioną buzią pochłaniałam wiedzę na temat tego utworu przedstawioną w internetowej części Keeping Score. Po pierwsze zachwyciło mnie to, w jaki sposób ją się przedstawi. Analiza Święta wiosny mieści się w niewielkim okienku, podzielonym na kilka części zaznaczonych przeze mnie prostokątnymi kolorowymi ramkami. 

Czerwoną ramką obwiodłam miniaturowy podgląd orkiestry. Jeśli w danym momencie solo gra np. flet, w tym oknie pojawi się flecista; jeśli solo gra flet i dwa klarnety, flecistę zobaczymy na tle klarnetów, czyli zmontowany obraz z dwóch kamer. 

Poniżej, jasnozieloną ramką zaznaczyłam zapis choreograficzny. Przypominam, to balet; dzięki temu zapisowi wiemy, co się dzieje w danym momencie na scenie i jak to wygląda*. Szczegółowe informacje uzyskamy po wybraniu polecenia „Learn more”

– można m.in. odsłuchać obszerne fragmenty wypowiedzi Millicent Hodson i Kennetha Archera, historyków tańca, autorów rekonstrukcji oryginalnej choreografii Niżyńskiego do tego baletu, uważanej za zaginioną przez 70 lat.

 W lewym dolnym rogu, w niebieskiej ramce, znalazło się metrum. Święto wiosny, o czym uczą się do znudzenia wszyscy w każdej szkole muzycznej na całym świecie, jest utworem polimetrycznym i polirytmicznym. Na jego przykładzie prowadzący, określany od inicjałów jako MTT, tłumaczy, jak się takie skomplikowane rytmy w tak skomplikowanym metrum dyryguje. 

– to widok okna, do którego przechodzi się po wybraniu opcji „Learn more” usytuowanej pod metrum; tu akurat mamy metrum „na dwa” i MTT zachęca do klikania myszką w rytm fragmentu utworu właśnie na owo „dwa”. Po zakończeniu tego fragmentu dowiemy się, ile razy kliknęło się nierytmicznie. To samo ćwiczenie można wykonać „na trzy”, a o dyrygowaniu „na cztery i/lub pięć” tylko opowie MTT, zakładając, że to zbyt trudne dla przeciętnego odbiorcy.

Na fioletowo (wracam do przedostatniego widoku) obramowałam pasek postępu na partyturze. Święto wiosny można śledzić, słuchając i czytając partyturę (przypominam o scrollowaniu w dół w niektórych fragmentach, do instrumentów smyczkowych, standardowo umieszczonych pod dętymi, nie zawsze widocznych na ekranie). 

Wreszcie na szaro obwiodłam fragmenty utworu wybrane do prezentacji, zarówno z części I Święta wiosny, jak i II (wybór przy „Part I” i kolejne numery). 

Nie jest to wszystko, co można znaleźć na tej stronie. Na ładnie skonstruowanej osi chronologicznej zapoznamy się z  zestawionymi biografiami twórców baletu – czerwone kropki widoczne na dole zrzut ekranu to momenty w życiach każdego z nich; podświetlony jest rok 1872, rok urodzin Diagilewa.

Niżyński

Wacław Niżyński** jest uznawany za najwybitniejszego tancerza XX wieku, co może niektórych dziwić, bo nie zachował się żaden film prezentujący go w ruchu. Znamy wiele zdjęć, mamy mnóstwo wspomnień oczarowanych (zniewolonych raczej) widzów, ale jego kariera trwała tak krótko i przerwała ją w dość dramatycznych okolicznościach ujawniona choroba psychiczna, że zabrakło rejestracji filmowej. Ponoć to sam Sergiej Diagilew nie zgadzał się, by filmowano Les Ballets Russes, wychodząc z założenia, że ówczesna sztuka filmowa jest na rażąco niskim poziomie w porównaniu z poziomem prezentowanym przez jego tancerzy na scenie. 

Usiłujemy sobie jakoś z tym radzić. Francuski rzeźbiarz, Christian Comte, animuje zdjęcia Niżyńskiego, także ze Święta wiosny, dając złudne poczucie oglądania filmu z epoki (premiera, przypominam, odbyła się w 1913 roku; w tym roku obchodzimy stulecie baletu, który zmienił świat).

Czyż ruchy Niżyńskiego nie są trochę jakby art deco? Wyraźniej to widać w rekonstrukcji jego choreografii. 

oraz

Przy okazji Święta wiosny dowiadujemy się jednak, że Niżyński nie był choreografem wybitnym: 

Marie Rambert, która tańczyła w pierwszej inscenizacji Święta wiosny, opisuje Niżyńskiego jako „milkliwego” człowieka, który zupełnie nie umiał o tańcu mówić: „Był gotów powtórzyć ruch dwadzieścia razy, po prostu pokazywał, jak należy go wykonać". (s. 300). 

Święto wiosny czy poświęcenie wiośnie?

Technologia, muzyka, sztuka ponownie łączą się dla mnie; gdzieś w cieniu stoi rocznica baletu. Nakłada się na to wszystko tęsknota za wiosną i myśl, co możemy poświęcić, by przebłagać siły natury, by śniegi ustąpiły, by przyszła wiosna, by świat zmartwychwstał? Strawińskiego recepta jest prosta: zatańczmy się na śmierć, jak bohaterka jego baletu.

What beautiful young part of ourselves must we sacrifice so that spring will return? 

– te słowa znalazłam na blogu poświęconym Świętu wiosny. Co jesteśmy gotowi poświęcić, by wróciła wiosna? Wielkanoc, nasze chrześcijańsko-zeuropeizowane przesilenie już stracone w tym roku. Święta okazały się białymi świętami, w najbardziej sielankowym wykonaniu Binga Crosbiego. Przyleciały bociany, ale czy to na pewno bociany? Czy nie pingwiny na szczudłach? Zające z zimna same weszły do pieca, by się ogrzać, nieświadome do jakiego stopnia się przygrzeją. Kury znosiły zamarznięte jajka o przedłużonym terminie ważności. Na gałązkach drzew wyrosły bezdomne marcujące koty, którym tyłki zmarzły na betonie. Święta minęły, weselmy się wiosną, radujmy się, poświęcajmy, Alleluja!

 

Przypisy i uwagi

* Nie chciałam zaśmiecać tego wpisu i tak przeładowanego obrazkami i filmami. Dlatego jeszcze jeden obrazek z zapisem choreograficznym Święta wiosny jest dopiero na końcu, podobnie jak reprodukcja rękopisu partytury utworu.

** Jest mnóstwo zdjęć Niżyńskiego w internecie i właściwie każdym można się zachwycać. Co z tego, skoro ja sobie upodobałam reprodukcję jego portretu na Lido autorstwa Leona Baksta?

Niestety, to trudna do znalezienia reprodukcja...

 

Polecam także np.: 

1. Artykuł w The Guardian.

2. Biogramy wikipediowe Wacława Niżyńskiego ] i jego siostry, Bronisławy.

3. Biografię kompozytora, która niedawno ukazała się na polskim rynku: Charles M. Joseph, Strawiński. Geniusz muzyki i mistrz wizerunku, Warszawa 2012  (tłum. A. Laskowski). Z niej pochodzą cytaty opatrzone w nawiasach kwadratowych numerem strony.

4. Alex Ross, The Rest is Noise, New York 2007, gdzie także można znaleźć obszerne fragmenty poświęcone Strawińskiemu i jego przełomowemu baletowi. Książka ukazała się na polskim rynku jako Reszta jest hałasem (tłum. A. Laskowski). 

2 responses
Ktoś już na Twitterze wyraził podziw, że w internecie można jeszcze znaleźć takie wartościowe teksty… Gratuluję!

Dodam tylko, że Rilke (to oczywiste!) podziwiał Niżyńskiego w „Szeherezadzie” oraz w nowej inscenizacji „Spectre de la Rose” podczas występów rosyjskiego baletu w Paryżu w roku 1911. Porwany entuzjazmem dla tancerza, poeta chciał, jak zwierzał się księżnej Taxis, napisać dla niego jakiś wiersz, „który można by, powiedzmy, połknąć, a potem wyrazić w tańcu”. Mimo to powstał wówczas jedynie fragment pod tytułem „Figurines pour un ballet”, nigdy zresztą nieopublikowany.

1 visitor upvoted this post.