Jeden obraz oddziałuje silniej niż tysiąc słów. A co z animacją? Czy proste przemnożenie liczby klatek – czyli obrazów – w animacji przez 1000 słów pozwoli stwierdzić, że obraz poruszony jeszcze mocniej zadziała? Nadużycie logiczne: większy wynik nie uprawnia do założenia, że wrażenie będzie silniejsze. Co najwyżej animowany obraz zamiast krótkiej historii z tysiącem słów umożliwi przedstawienie epickiej opowieści, takiej – powiedzmy – Trylogii Sienkiewicza czy Pana Tadeusza.
O tym, dlaczego animowane obrazy mają taki wpływ na zmysły i uczucia człowieka, mają z pewnością dużo do powiedzenia specjaliści – neurologia, psychologia być może znają już rozwiązanie tej zagadki. Wiadomo jednak, że chyba od zarania sztuki ludzie starali się tworzyć nie tylko obrazki, ale i obrazki opowiadające historie, wreszcie te obrazki wprawiali w ruch.
Terakotowe marionetki starogreckie, kiedyś może zabawiające dorosłych, dziś zachwyciłyby co najwyżej dzieci, którym wiesza się pajacyki nad kołyskami. Współczesny człowiek potrzebuje innego typu ruchu, który może go poruszyć. Ruchu przekazującego jakąś historię.
Warto obejrzeć ten film. Kilkuminutowa historia przedstawia szykowanie się żołnierza na wojnę – greckiego hoplity, czyli ciężkozbrojnego piechura (znamy ich np. z bitwy pod Termopilami). Mało atrakcyjna dla większości zwiedzających waza grecka z czarnymi postaciami, uszkodzeniami i ubytkami staje się obiektem bliskim oglądającemu animację. Historia nieznanego żołnierza zaś – bohaterską epopeją na miarę wstępu do Iliady. Nie! Na miarę Furii, najnowszego filmu z Bradem Pittem. Warto poznać więcej animacji starogreckich zrobionych przez duet Sonya Nevin i Steve Simons; znaleźć je można pod zakładką „animations” na stronie ich projektu – Panoply. Najfajniejsze jest to, że każda animacja jest szczegółowo opisana, włącznie z pełnym storyboardem.
Wiele można znaleźć animacji dzieł sztuki. Jakiś czas temu przez media społecznościowe przewijał się link do projektu „ożywiającego” obrazy wielkich mistrzów. Jednak w porównaniu z projektem Panoply te animacje, choć opatrzone tytułem „Beauty”, nie wywołują aż takiego poruszenia. Dlaczego?
W przeciwieństwie do „starożytnych” animacji, nie opowiedziano tu historii za pośrednictwem ruchomych obrazów. Twórca Beauty wykonał wspaniałą pracę, ożywiając to, co nieruchome, ale nie stoi za tym historia, z którą odbiorcy mogliby się identyfikować. Animacja zatem poruszy, ale czy pozostawi trwały ślad?
Z pewnością uda się to innej animacji dzieł sztuki – zbiór obrazów van Gogha, z których autor tego remiksu, Luca Agnani, ułożył dramatyczną miejscami historię życia codziennego. Dramatyzmu niewątpliwie dodaje ekspresyjna muzyka Ludovico Einaudi.
Wykorzystując możliwość animowania dzieł sztuki, warto panować nad przekazem i celem; warto je sformułować przed rozpoczęciem prac – jak chyba w każdym projekcie. Inaczej zamiast prostej, krótkiej animacji, która ma promować instytucję/wspomagać edukację/uatrakcyjniać wystawę (niepotrzebne skreślić, inne potrzebne dodać), powstanie pełnometrażowy film...
Pisząc o animowaniu odbiorcy za pomocą animowanych obrazków, nie wypada nie wspomnieć o krakowskim Muzeum Historii Fotografii, które „porusza przeszłość” uchwyconą na starych fotografiach w zbiorach muzealnych. Opatrzone sentymentalną muzyką, poruszają nie tylko przeszłość, ale i wyobraźnię. Co też myślał sobie ten lekko uśmiechnięty mężczyzna na pokładzie transatlantyku? Opowieść ukryta w zdjęciu, wydobyta dzięki animacji, ma zachęcić do odwiedzenia instytucji – zarówno pod krakowskim adresem, jak i internetowym.
Cyfrowe opowiadanie – digital storytelling – może łączyć różne typy narracji: słowną, wizualną, audionarrację. Jeśli trafiliśmy do świata Internet of Things zmysły dotyku i zapachu także zostaną poruszone. Bo digital storytelling, do którego według mnie ciągle należy przyszłość, to po prostu narracja działająca na zmysły. Narracja zmysłowa.
Pełne informacje dotyczące prezentowanych filmów można znaleźć na linkowanych stronach. Autorem zdjęcia starogreckich marionetek z przełomu V i IV w. p.n.e. ze zbiorów Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach jest Giovanni Dall'Orto.